RSS - co to jest, i dlaczego warto korzystać z tego na co dzień?
Wielkim zaskoczeniem było dla mnie zorientowanie się, że sporo osób, które znam - w tym ludzie z szeroko rozumianej "branży IT" - nie używa, bądź nawet nie słyszało o RSS*. W dobie zasypującej nas, rosnącej lawiny informacji narzędzie to staje się coraz bardziej pomocne. W telegraficznym skrócie, kanały RSS pozwalają nam zobaczyć skrót nowości / zmian na stronach bez konieczności odwiedzania tych ostatnich. Aktualizacje "przychodzą do czytnika", który przedstawia je w podobny sposób jak pocztę elektroniczną. Innymi słowy, RSS oszczędza nam czas i zmniejsza stres związany z pamiętaniem o regularnym sprawdzaniu różnych serwisów. Strony publikujące kanały RSS zwykle łatwo poznać po charakterystycznej, pomarańczowej ikonce obok pasku adresu, którą wyświetlają niektóre przeglądarki.
Kanały RSS subskrybuje się za pomocą wszelkiego rodzaju czytników RSS - dostępnych on-line, off-line czy nawet wbudowanych w przeglądarkę. Subskrybcja ta nabiera prawdziwej mocy w połączeniu z czytnikami wbudowanymi w programy pocztowe - można wtedy przeglądać pocztę i większość istotnych dla nas informacji w sieci wewnątrz jednego programu. Jest to szczególnie wygodne dla osób stosujących w życiu coś mniej lub bardziej przypominającego GTD - wtedy wszystkie ważne informacje i sieciowe ciekawostki same trafiają do miejsca, gdzie znaleźć się powinny - do skrzynki spraw przychodzących.
Potężną zaletą "korzystania z RSS-ów" jest zwolnienie z obowiązku pamiętania o sprawdzaniu zmian na stronach. Każda rzecz, o której trzeba pamiętać zajmuje nam "RAM" i zabiera "cykle procesora" w głowie, które lepiej przeznaczyć na przykład na pracę, którą aktualnie wykonujemy. Pół biedy, jeżeli rozprasza nas regularna, acz przelotna myśl o sprawdzeniu, czy znajomy blogger nie napisał nowego postu. Są sytuacje, w której wymaga się od osób, by były na bieżąco z informacjami - na przykład sekretariaty czy dyrekcje szkół powinny wiedzieć o wszystkim, co ogłaszają kuratoria. Konsekwencje przeoczenia jakiejś informacji mogą być ogromne; ryzyko to jest jednak znacznie mniejsze, gdy wszystkie aktualizacje "wpadają" w jedno miejsce obok poczty elektronicznej.
Tam, gdzie RSS-ów nie ma...
Zdarza się, że autorzy strony zapomną, lub z innych powodów nie umieszczą na stronie kanału RSS. W takiej sytuacji pomóc mogą serwisy typu page2rss, które "przerabiają" zmiany na stronach na kanał RSS. Zrobiłem tak ze stroną wydziału uczelni, na której studiuję i w końcu już jestem na bieżąco z informacjami organizacyjnymi.
Oprócz zwykłych stron internetowych serwujących informacje są też przeróżne usługi, które oferują bądź powinny oferować kanał RSS. Przykładem jest serwis GitHub, który udostępnia w ten sposób historię ostatnich commit'ów. Osobiście też bardzo zadowolony jestem z kanału RSS z pewnego serwera FTP współdzielonego przez dużą grupę osób - ale takie "dobrodziejstwo" wymagało już odrobinę brudnej zabawy z PHP. Osobiście chciałbym zobaczyć kiedyś kanał RSS z "Ściany" (ang. Wall) na Facebook'u; podobno ktoś podejmował takie próby, ale Facebook je zwalczył ("prywatność", takie tam). Byłaby jedna strona mniej do codziennego sprawdzania.
Negatywna strona RSSów
Oczywiście, "nie ma róży bez kolców" - głównym problemem RSS-ów jest coś, co jest też ich największą zaletą - nowa treść trafia nam "prosto przed nos". Mając wszystkie ciekawe teksty i nowinki w jednym miejscu można bardzo łatwo zacząć - mniej lub bardziej szkodliwie - prokrastynować. Jak każde narzędzie, jakie dają nam nauka i technika, tak i kanałów RSS należy używać rozważnie - ale to już nie jest temat tego postu.
* - RSS nie jest jedynym protokołem tzw. syndykacji w Internecie. Niemniej jednak termin RSS jest używany czasem w rozumieniu różnych protokołów, podobnie jak w przypadku obuwia - "adidasy" niekoniecznie muszą być wyprodukowane przez firmę Adidas. W tym znaczeniu używam skrótowca RSS w powyższym tekście.