Kłamstwo, biznes i procenty

Nieodłączną częścią prezentacji biznesowych są slajdy z obrazkami, wykresami i procentami. Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o dwóch konkretnych przypadkach, które od zawsze wzbudzały moje podejrzenia. Jestem przekonany, że z każdym z poniższych wykresów zetknęliście się już w życiu przynajmniej raz. Komunikacja niewerbalna
Zasada 7%-38%-55%, czyli bardzo często powtarzane kłamstwo.
Mówi się, że w sposobie przekazywania informacji twarzą w twarz, dominujące znaczenie ma przekaz niewerbalny. Przy tej okazji zwykle pokazuje się jakąś wariację wokół powyższego wykresu i mówi, że na przekaz składa się:
  • 7% tego, co mówimy
  • 38% tego, jak mówimy (ton głosu, itp.)
  • 55% przekazu niewerbalnego - postawa, mimika twarzy, gesty, itp.
Powyższe dane procentowe są powtarzane niesamowicie często. Niedawno wykres ten widziałem na szkoleniu poważnej grupy zajmującej się metodologiami wytwarzania oprogramowania w biznesie. Widząc to od razu powinny nasunąć nam się pytania typu:
  • Skąd pochodzą powyższe dane?
  • Jeżeli z pracy badawczej, to kto prowadził? Na czym polegał eksperyment?
  • W jaki sposób pojęcie 'komunikacji' zawiera się w tych liczbach? Na przykład, dlaczego 7% a nie 6%?
Jak nietrudno zgadnąć, nikt nie zna na nie odpowiedzi** - osoba prowadząca wspomniany kurs przyznała się, że nie zna odpowiedzi na te pytania, nie wie "dlaczego tak jest" i obiecała znaleźć informacje źródłowe, których jednak do dziś nie otrzymałem. ;). Odrobina Google-fu pozwala jednak szybko stwierdzić, że powyższe dane to całkowita bzdura. Polecam lekturę np. artykułu na Wikipedii, w którym wyjaśniono pochodzenie tzw. "reguły 7%-38%-55%". W skrócie, oryginalny wynik "7%-38%-55%" został uzyskany z połączenia dwóch badań dotyczących przekazywania emocji (boolean, like/dislike) wyrazami odtwarzanymi z taśmy oraz wyrazami twarzy na zdjęciach, samym kobietom**.** - to znaczy, że wyników nie można odnieść do mężczyzn, gdyż nie brali oni udziału w badaniu.
'55% komunikacji niewerbalnej' to bzdura.
Ile zapamiętujemy? Drugi przypadek to słynny "stożek nauki", "piramida przyswajania wiedzy", czyli jaki procent informacji zapamiętujemy na różne sposoby. Zapewne kojarzycie poniższy obrazek:
Cone of learning to także bzdura.
Z przykrością stwierdzam, że powyższe informacje spotkałem na przykład na wykładach doktora, którego skądinąd bardzo szanuję za rzetelność i zrozumienie tematu przekazywania informacji. Jak można dowiedzieć się na przykład z dokumentu "Multimodal Learning Through Media: What the Research Says" [pdf], wszystkie wartości procentowe na tym diagramie, oraz cała idea 'skali zapamiętywania' to bzdura. "Stożek doświadczenia" został stworzony przez Edgara Dale'a, i oryginalnie wyglądał tak:
Stożek doświadczenia Dale'a w oryginalnej postaci; warto zauważyć brak wartości liczbowych.
W założeniu Dale'a stożek ten to tylko pomoc wizualna, która ukazuje różne metody przekazywania wiedzy ułożone według stopnia abstrakcyjności. W oryginalnej pracy nie było żadnych wartości procentowych ani interpretacji dotyczących zapamiętywania!
'Skala zapamiętywania to także bzdura.
Wnioski W obu powyższych przypadkach winę za okłamywanie setek tysięcy, jeśli nie milionów ludzi, nie ponoszą naukowcy, którzy prowadzili badania. Winy nie ponosi też statystyka****** - często spotykane wypowiedzi typu "statystycznie ja i mój pies mamy po trzy nogi", albo "małe kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka" wskazują na całkowite niezrozumienie tego, czym jest statystyka i w jaki sposób prowadzi się badania naukowe. Martwi mnie tylko to, że takie słowa daje się słyszeć od ludzi zawodowo związanych z inżynierią i oprogramowaniem.. Prawdziwym problemem jest powtarzanie informacji bez zastanowienia się nad ich sensownością. W obu tych sytuacjach ludzie zaczęli stopniowo nadinterpretować wyniki badań i powtarzać całkowicie bzdurne informacje od swoich poprzedników. Nie trzeba dużo, by nabrać podejrzeń, że oba przedstawione przekazy to kompletna bzdura. Jednym ze znaków ostrzegawczych jest pojawienie się wartości liczbowych. W badaniach naukowych liczby zawsze biorą się z pomiarów****. W szczególności procenty zwykle pochodzą z jednego z dwóch źródeł:
  • Wzajemne proporcje i relacje względne często wyraża się w procentach.
  • Wyniki obliczeń opartych o rachunek prawdopodobieństwa często podaje się w procentach.
**** - Nauka buduje modele oparte o doświadczenia, które sprawdzane są za pomocą eksperymentów. Stałe i inne liczby podawane w badaniach pochodzą albo bezpośrednio z pomiarów, albo z zaproponowanego modelu matematycznego, który ostatecznie został zbudowany i zweryfikowany w oparciu o doświadczenia. Nigdy nie biorą się "z nikąd".Dlatego każda liczba podana na wykresie musi być w stanie się obronić. W rzetelnej nauce nie wyciąga się procentów "z powietrza", ani "na czuja". Zawsze musi być jakaś metoda pomiaru, zawsze musi być jakiś logiczny model. Widząc więc konkretne, liczbowe wartości typu 38% podane dla rzeczy, co do których nie ma oczywistego, dobrego sposobu mierzenia, powinna się zapalić u nas lampka ostrzegawcza. Wnioski, które wyciągam z powyższego przykładu to:
  • Nie podawać danych, których nie umiem uzasadnić lub nie potrafię podać ich źródła.
  • Widząc wykresy i liczby zawsze pytać, skąd się wzięły.
Jest to ważne, gdyż zaniechanie powyższego prowadzi do rozprzestrzeniania się kłamstwa. W praktyce traktuję wszystko, co jest "biznesowe" i ma związek z "zarządzaniem" jako z założenia bzdura, i zadaniem różnych tekstów i prezentacji jest udowodnienie, że (w ich przypadku) jest inaczej. Być może jest to za ostre z mojej strony, ale spotkałem się w życiu ze sporą ilością niejasnych wykresów, procentów z powietrza, itp. i moje zaufanie do "business world" jest mocno nadwyrężone. Zbyt wielu ludzi próbuje nas okłamać zakładając, że jak pomachają nam przed oczyma tabelką, wykresem i procentami, to uwierzymy, że mają rację. Z ubolewaniem stwierdzam, że dość często im się to udaje.