Wymieniamy ekran w Kindle 3

Pewnego dnia pękł mi ekran od Kindle'a. Wynik tego wyglądał tak, jak na zdjęciu poniżej:
Kindle z pękniętym ekranem; działa jedynie mały fragment wyświetlacza na dole.
(Oops...)
Złamany wyświetlacz uczynił urządzenie bezużytecznym. Ponieważ gwarancja już minęła, miałem do wyboru:
  • kupić nowego Kindle'a - 700-800zł
  • oddać go do serwisu na wymianę wyświetlacza - ok. 500zł
  • zamówić nowy ekran z Chin i wymienić samemu - ok. 150zł
Ostatnia opcja, oprócz znacznych oszczędności, niosła ze sobą najwięcej frajdy, więc na nią w końcu się zdecydowałem. Jak więc wymienić ekran w Kindle 3? Wymieniamy ekran Wystarczy pogrzebać odrobinę w Internecie, by znaleźć bardzo dobry poradnik wymiany ekranu oraz video pokazujące jak rozebrać urządzenie na części. Zgodnie z poradnikiem, krok pierwszy to zamówienie potrzebnego komponentu przez Internet. Rekomendowany portal Aliexpress był dużo tańszy od eBay'a. Kilka kliknięć i zlecenie złożone, nowy ekran leci sobie z Chin. Kraj ten znajduje się bardzo daleko od Polski, skoro przewidywany czas dostawy pocztą lotniczą wynosił 15-30 dni, jednak superszybkie samoloty wyrobiły się w 12 dni. Towar przyszedł zgodny z zamówieniem, ale zapakowany w pudełko po bliżej nieokreślonym odtwarzaczu MP5** - bez producenta, bez kodu kreskowego., sporą ilość folii bąbelkowej i taśmy pakowej. Mając już wszystko co potrzeba, można było przystąpić do pracy. Krok pierwszy to zdjęcie tyłu obudowy. Nie miałem otwieraka i nie chciało mi się szukać patyczków do lodów**** - tych akurat mam sporo, dzięki uprzejmości byłej pracowniczki osiedlowego Lewiatana ;)., więc poradziłem sobie nożem, ale nie polecam tej techniki - nawet cienkie ostrze jest zwykle zbyt grube i może zostawić ślady na obudowie. Chociaż wszystko jest tu na plastikowe zatrzaski, nie ma co się stresować - tylna część obudowy jest wytrzymała i ciężko byłoby ją uszkodzić. Po jej zdjęciu można przejść do kroku drugiego, czyli...
Scary electronics!
(Straszna elektronika jest straszna)
...odkręcenia elektroniki od ekranu. Zgodnie z poradnikiem, należy wykręcić szereg śrubek, usuwając po drodze baterię i odczepiając przyłącze ekranu od płytki. Poniżej zamieszczam obrazek "pożyczony" ze wspomnianego poradnika; na żółto zaznaczono śrubki, które należy usunąć; na czerwono zaznaczyłem jeszcze dwie śrubki, które w moim przypadku wydawały się być konieczne do całkowitego odczepienia płytki od obudowy. Śrubki są małe i łatwo je zgubić; swoje trzymałem w plastikowym pudełku, ale jeśli komuś nie chce się szukać, to na niebiesko zaznaczyłem na rysunku dwie bardzo silnie magnetyczne powierzchnie, które przypadkiem odkryłem w czasie pracy :).
Co odkręcić...
(Mała instrukcja co odkręcić)
Po udanej operacji odkręcania miałem w ręku przednią część obudowy z przyklejonym do niej ekranem. W tym momencie wystarczyło już oderwać ekran (siłą, to tylko klej) od obudowy i zamienić na nowy, przekleić gąbkę z tasiemki na starym ekranie na to samo miejsce na nowym ekranie, a następnie skręcić i złożyć całość.
Co odkręcić...
(Kindle tuż PRZED wymianą wyświetlacza)
W trakcie składania Kindle'a do kupy okazało się, że nowy ekran się nie odświeża - na szczęście przyczyną była rozładowana bateria; po trzech godzinach ładowania wszystko działało już bez zarzutu. Nie licząc podładowania, cała procedura trwała około godzinę, z czego większość czasu zajęło odkręcanie kilkunastu małych śrubek za pomocą nie do końca pasującego śrubokręta****** - tego też nie polecam; główki śrubek są wytrzymałe, ale nie aż tak, by ich nie zepsuć jak się jest nieostrożnym. Na szczęście nie były mocno przykręcone.. Czego się nauczyliśmy? Dobrze jest poczuć, że nawet XXI-wieczne wysokotechnologiczne urządzenia da się, przynajmniej w ograniczonym stopniu, naprawić samemu. W Internecie pełno jest poradników i instrukcji naprawy przeróżnej elektroniki; są nawet całe strony temu poświęcone. Niektóre zabiegi wymagają większych umiejętności i specjalistycznego sprzętu, ale sporo rzeczy można zrobić samemu, przy praktycznie zerowej wiedzy elektronicznej. Wystarczy przestać się bać****.**** - Fakt, operujemy na sprzęcie za kilkaset, czy nawet kilka tysięcy złotych, ale w wielu przypadkach nie trzeba niczego więcej poza cierpliwością, systematycznością oraz opanowaniem. Podpisuję się pod Self-Repair Manifesto - samodzielna naprawa wiele uczy, oszczędza pieniądze i łączy emocjonalnie z naprawionym przedmiotem, który teraz jest już rzeczywiście unikatowy.